Bucha, Irpień, Borodzianka ’22
Kolejny wyjazd za nami. Coraz dalej, coraz więcej pomagając.
Wyjazd we czwartek o 17. Powrót w niedzielę o 23.30. 3 dni. 2500 km. Kilka ton pomocy tam, gdzie była potrzebna.
Kraków – Lwów – Winnica – Biała Cerkiew – Kijów – Borodyianka.
I powrót przez Równe.
Moje serce pękło, widząc tyle zła, cierpienia i śmierci. A jednocześnie to, ilu dobrych ludzi na drodze spotykam, daje mi wiarę, że razem mamy ogromną siłę i pokonamy wszelkie przeszkody.
W Winnicy wypakowaliśmy transport medyczny oraz USG dla Vladyslava i jego cudownej ekipy, która poczęstowała nas obiadem, zostawiliśmy karmę dla Pana Vladyslava, który opiekuje się swoimi i bezdomnymi zwierzakami, które przygarnia i ruszyliśmy w dalszą drogę do Białej Cerkwii. Tam zostawiliśmy kolejne paczki karmy dla potrzebujących.
Następnie kierunek na Kijów gdzie zawieźliśmy większą część transportu medycznego od JCI Germany.
I ruszyliśmy na Borodziankę. Już jadąc tam mijaliśmy po drodze zniszczone drogi, domy, zwalone mosty i spalone pojazdy wojskowe i czołgi. Obie wioski, którymi przejeżdżaliśmy były prawie zrównane z ziemią.
To straszne ile bezbronnych ludzi i zwierząt zginęło. Tego nie da się opisać w słowach, zdjęcia nie oddadzą tego nastroju, zapachu i widoku, który zastaliśmy na miejscu. Jeżeli ktokolwiek jeszcze ma wątpliwości czy to jest naprawdę – tak, widziałem na własne oczy. Jeżeli nie wierzysz, to wsiądź z nami w busa i pojedź z pomocą, przekonaj się na własne oczy. Ale licz się z tym, że wrócisz stamtąd jako inny człowiek.
W Borodyiance zostawiliśmy karmę dla zwierząt, busa wypakowanego żywnością i środkami najpotrzebniejszymi do przetrwania zanim przyjdzie pomoc na większą skalę. A wolontariuszka na miejscu zadba o to by rozdzielić ją bezpośrednio do potrzebujących osób. Niestety w schronisku, zanim nadeszła pomoc, wiele psów zmarło z głodu i braku wody Pozostałe zostały bezpiecznie przetransportowane do innego schroniska.
Nie miałem sumienia zrobić wtedy zdjęcia. Ale obraz staruszki, siedzącej na ławeczce przed zniszczonym swoim domem zostanie ze mną na zawsze. Tak jak kilka innych. To jest oblicze wojny. To jest oblicze prawdziwego ludobójstwa. Niczym nieuzasadnionej przemocy i zwyrodnialstwa.
Zatrzymywaliśmy się także przejeżdżając przez zniszczone ulice i tam gdzie mogliśmy, zostawialiśmy ludziom potrzebne rzeczy po drodze oraz karmę dla zwierząt. Tak samo staraliśmy się dokarmić zwierzęta bezdomne których szczególnie dużo było przy stacjach benzynowych. W samej Borodziance psy leżały zmęczone na trawie przy ośrodku, gdzie wydawana była pomoc.
Ból, cierpienie, śmierć. A jednocześnie nadzieja i odwaga. Potrzeba czasu, aby wszystko odbudować – ale Ukraina jest silna i da radę. Wojnę też wygrają. A my możemy ich wspomóc jak możemy, żeby trochę ulżyć im w zbudowaniu wszystkiego na nowo. Bociany już przyleciały, budują gniazda. Powraca wiosna, czas odrodzenia.
Pomoc jest potrzebna cały czas. Staramy się organizować cykliczne zbiórki i transporty humanitarne. Ale bez Waszego wsparcia długo nie podziałamy.
Po ostatniej wyprawie znów czeka mnie spory remont busika łącznie z wymianą wszystkich opon, bo nie każda przetrwała tą drogę (ale na to już mam sponsora którego zareklamuję jak się zgodzi ).
Możecie także wspomóc nas w kolejnych zbiórkach, to także bardzo ważne, bo musimy mieć z czym jeździć, za co i czym.
Dziękuję
Karina Gajek za kontakt do magazynu gdzie możemy składować rzeczy
Joanna Mamczur za koordynację współpracy z niemieckim JCI dzięki którym dostaliśmy ładunek medyczny do zawiezienia
Johannes Krämer wraz z JCI Germany Diversity & Inclusion Taskforce za dostarczenie do granicy PL-UA 3,5 tony zaopatrzenia medycznego w tym aparatury USG!
KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami za przekazanie 1,5 tony karmy dla psów i kotów na Ukrainie
Olga Stoiko Marianna Papierowa Олександр Стойко za dary medyczne i załatwienie ich transportu z Gliwic do Krakowa, gdzie je przejęliśmy i zawieźliśmy do Winnicy.
Interform za naklejki na samochody
@Petr Benes za stałe wsparcie finansowe na paliwo oraz wszystkim prywatnym osobom, które nas wspierają, dzięki czemu mamy za co i z czym jeździć